Quantcast
Channel: Marta Żak – Beautyness
Viewing all 149 articles
Browse latest View live

CLINIQUE Pop Lip Shadow cushion matte lip powder

$
0
0

Pomadki do ust, to nie tylko mnogość kolorów i wykończeń, ale również różne formy i postaci. Najnowsza propozycja od Clinique – matowy puder do ust Pop Lip Shadow cushion matte lip powder – to zarówno nowe wcielenie matowego wykończenia, ale i całkiem nowa formuła.

Po inspiracje Clinique sięgnął na pokazy mody, gdzie jednym z makijażowych trików jest aplikacja prasowanego pudru na szminkę. Wszystko po to, by stworzyć niepowtarzalne, przypominające aksamit, matowe wykończenie. Inspirowany tym trendem puder do ust to więc solidny zastrzyk matowego, aksamitnego koloru oraz ciekawej tekstury.

W opakowaniu znajduje się osobno aplikator i osobno puder. Przed pierwszym użyciem należy je ze sobą połączyć. Następnie przekręć aplikator i nałóż puder bezpośrednio na usta. Jeśli są mocno wysuszone i nie chcesz zrobić im większej krzywdy, dla zapewnienia sobie maksimum komfortu, możesz nałożyć puder na balsam do ust. 

Puder ma formułę ‘powder to cream’. Jest fajnie kremowy, lekko wilgotny i nie sprawia problemów podczas aplikacji. Gładko się rozprowadza i idealnie wtapia w usta. Aplikator zakończony gąbeczką umożliwia regulację intensywności barwy. Rozprowadź go na skórze, jeśli marzysz o delikatniejszym zaakcentowaniu ust. Jeśli wolisz intensywną, wyrazistą stylizację, nałóż kolejne warstwy. Ja delikatnie wklepuję pigment w usta, a kontur poprawiam i wyrównuję pędzelkiem.  

Niepowtarzalna tekstura zapewnia nieskazitelnie aksamitne wykończenie. Pomadki nie przesuszają ani nie obciążają ust i na pewno nie zrobisz sobie nimi skorupy. Są bardzo trwałe. Kolor wnika w wargi i możesz się nim cieszyć przez kilka kolejnych godzin.

Do wyboru masz 8 odcieni. Wśród nich moja trójka : nudziakowy mix brązu i fioletu 01 Dune Pop, zgaszona czerwień 03 Crimson Pop oraz intensywna fuksja 06 Fuchsia Pop.

Z pomadką w takiej postaci spotykam się po raz drugi. Porównanie mam do Dior Rouge Gradient Lip Shadow Duo >> i tutaj zdecydowanie lepiej wypada propozycja Clinique. Te pomadki są przede wszystkim bardziej kremowe i mają lepszy poślizg na ustach. Łatwiej się aplikują i zdecydowanie przyjemniej noszą.

01 Dune Pop

03 Crimson Pop

06 Fuchsia Pop


CHANEL Gabrielle Chanel EDP

$
0
0

Gabrielle Chanel to bez wątpienia najbardziej oczekiwane perfumy tego roku. Po 15 latach, Dom Mody Chanel prezentuje światu całkowicie nowy zapach. I to zapach nie byle jaki, bo będący opowieścią o samej Gabrielle Chanel. O kobiecie jaką była, zanim stała się Coco. Stworzyła styl i zrewolucjonizowała modę, a z czasem również świat luksusowej biżuterii i zapachów. Zmieniła sposób życia i myślenia wielu kobiet. Nie czekała aż Paryż do Niej przyjdzie, sama go zdobyła ciężką pracą, dzięki swojej śmiałości i odwadze.

Jaka była Gabrielle? Przede wszystkim wolna i niezależna, na co w ówczesnych czasach nie mogła albo nie umiała sobie pozwolić każda kobieta. Awangardowa dusza,  niepokorna i zbuntowana, pełna miłości i pasji, lubiła prowokować, nie poddawała się przeszkodom i zawsze dążyła do celu. Była Panią swojego losu. Zdobyła wolność, aby stać się kobietą jaką chciała być.

Do dnia dzisiejszego pozostaje ikoną mody i nie sposób jej porównać do nikogo innego. Obudziła w kobietach kobiecość i pozwoliła im wyrwać się z narzuconych norm i reguł, by mogły żyć swoim życiem i dla siebie. Stała się dla nich wzorem i ogromną inspiracją.

W 1921 roku buntowniczy duch Coco i odważna natura Gabrielle przełożyły się na ikoniczny zapach Chanel N°5 >>. Od tamtej pory każdy zapach Chanel jest kolejnym rozdziałem w burzliwej historii Gabrielle. Ukazuje miłość, przyjaźń, przywołuje miejsca i wspomnienia, którymi wypełnione było Jej życie.

Nowy zapach Gabrielle Chanel ukazuje osobowość Gabrielle, zanim stała się projektantką Coco Chanel. Jej publiczne i prywatne oblicze, nieposkromiony temperament i kochającą duszę. Jeśli ‘Coco’ miałaby być duchem Chanel, to ‘Gabrielle’ jest Jej prawdziwym wcieleniem. Ukazuje autentyczność w najczystszej postaci. Absolutna prawda i szczerość, która jest adresowana do wszystkich kobiet, które chcą pokazać jakie są naprawdę, bez udawania, nakładania masek i odgrywania ról.

 

Kreator zapachu Olivier Polge nadał emblematycznym dla Domu Chanel białym kwiatom nowe oblicze. Stworzył idealną mieszankę ylang-ylang, jaśminu i kwiatu pomarańczy, z odrobiną tuberozy. Rozłożył je na czynniki pierwsze. Podkreślił intensywność jaśminu, nadał welurowy aspekt płatkom ylang-ylang za pomocą nut białego piżma, zaakcentował kremowy charakter tuberozy mlecznym drewnem sandałowym, a świeżość kwiatów pomarańczy wzmocnił skórką mandarynki, odrobiną pikanterii z grejpfruta i akcentem czarnej porzeczki.

W Gabrielle Chanel od samego początku czuć cytrusy. Z czasem do głosu dochodzą białe kwiaty. Jest świeżo, ale jednocześnie przyjemnie i ciepło. To zapach łagodny, nieco nieśmiały i odrobinę zachowawczy. Pachnie przy skórze, nie narzuca się otoczeniu i nikomu nie przeszkadza.

Gabrielle Chanel to ukłon w kierunku współczesnych młodych kobiet. Na próżno doszukiwać się w nim podobieństwa do kultowego i ikonicznego N°5. To zapach z gatunku lekkich, łatwych i bardzo przyjemnych. Ja nie upatruję tego za wadę, oceniam zapach jako całość i jeśli jego noszenie wywołuje uśmiech na mojej twarzy i sprawia ogromną radość, to znaczy że się lubimy. Nie doszukuję się drugiego dna, nawet jeśli rzeczywistość minęła się z tym co miałam w głowie przed premierą. Jest tu i teraz. A jest pięknie!

Dla mnie Gabrielle Chanel, to cała Gabrielle, absolutnie nie Coco. Młoda, świeża, dziewczęca i bardzo otwarta. Odważna, ale nie bezczelna. Promienna i radosna. To zapach bardzo słoneczny i świetlisty. Młodzieńczy, ale nie brak mu szyku i klasy. Myślę, że określenie ‚niewymuszona elegancja’ idealnie do niego pasuje.

Świąteczna bombka NeoNail ∗ Shine Set

$
0
0

Lubię grudzień. Bardzo! To cudowny okres, gdy wszyscy obdarowują się ciepłem, miłością i … prezentami. To czas, gdy Ty sama masz głowę pełną pomysłów, ale pewnie też dylematów i szukasz inspiracji na prezenty świąteczne dla najbliższych. A prezenty mogą być fajne i fajniejsze. Ja jestem wielką fanką tych drugich. Muszą być nie tylko ładne, ale przede wszystkim idealnie trafione i praktyczne.

Dziś pokażę Ci najlepszy z najlepszych prezent dla fanki hybrydowego manicure. Co nim może być, jak myślisz? Oczywiście, że zestaw lakierów i dodatków do zdobienia paznokci. I to zestaw nie byle jaki, bo spakowany w przepiękną bombkę, która zachwyci już na starcie, a później sprawdzi się jako dekoracyjny element lub ozdoba choinkowa.

W środku znajdziesz 2 lakiery: 1 kolor i 1 bling bling (złoto lub srebro), a także pyłek Glittery Effect. Dodatkowo każda bombka wypełniona jest holograficznymi gwiazdkami, które możesz wykorzystać do zdobień.

Do wyboru masz 3 zestawy :

∗ BLINK SET, w którym znajdziesz złoty Champagne Kiss oraz nudziakowy Natural Beauty (połączenie obu tych lakierów na moich paznokciach możesz podejrzeć tutaj >>), a także pyłek Glittery Effect No. 2 (w całej krasie możesz go zobaczyć tutaj >>).

∗ GLOW SET z duetem pięknej czerwieni Sexy Red i złotego Champagne Kiss oraz pyłek Glittery Effect No. 1.

∗ Oraz mój SHINE SET, w którym zamieszkały szaraczek Homecoming, srebrny Shining Diamonds i pyłek Glittery Effect No. 3.

Trzy pary idealne : nudziak i złoto, czerwień i złoto, a także szarość i srebro. Każdy zestaw pozwoli Ci na stworzenie doskonale dobranej do siebie kolorystycznie stylizacji. Sama możesz wybrać na jakie zestawienie masz ochotę. Możesz połączyć kolor z drobinkowym lakierem (swoją drogą, wspominałam już wiele razy, że złoto i srebro NeoNail to najpiękniejsze lakiery bling bling jakie widziałam!). Możesz też pokusić się o aplikację pyłku choć na jeden paznokieć. A i na gwiazdkę znajdzie się miejsce. Kiedy jak nie teraz?!

Ja jestem wielką wielbicielką paznokci w wydaniu ‚na bogato’. Im więcej się dzieje tym lepiej. Uwielbiam łączyć ze sobą różne kolory, a w migoczącym bling bling jestem zakochana. Do mojego ‘bombkowego’ mani użyłam każdego elementu zestawu. Nie byłabym sobą, gdybym któremuś odpuściła.

Paznokcie przygotowałam tak jak zwykle. Użyłam mojej ukochanej Base Extra >>, która nie tylko genialnie wzmacnia i usztywnia paznokcie, ale pozwala również je budować. Manicure z jej udziałem jest właściwie niezniszczalny i możesz się nim cieszyć przez co najmniej 3 tygodnie.

Lakier Homecoming ma przyjemnie zwartą formułę i daje pełne krycie już po jednej warstwie. Ja zwykle nakładam jednak dwie i tyle możesz zobaczyć na moich paznokciach. Na małym palcu i kciuku lakier w wersji solo. Na palec wskazujący dodałam odrobinę pyłku Glittery Effect No. 3. Nałożyłam go na nieprzetartą cleanerem warstwę dyspresyjną Topu (o 2 metodach aplikacji pyłków na hybrydy pisałam w tym wpisie >>), delikatnie wtarłam palcem i ponownie nałożyłam Top, który utwardziłam w lampie. Palec środkowy, to znów 2 warstwy lakieru Homecoming, a na wierzchu kilka gwiazdek, które zamoczyłam w warstwie Topu. Palec serdeczny to przepiękne srebro Shining Diamonds w pełnej krasie. Dwie warstwy dają pełne krycie na bogato, jedna jest bardziej półprzezroczysta i fajnie sprawdza się jako drobny akcent na innych kolorach.

Jeśli szukasz inspiracji na prezent świąteczny dla kogoś bliskiego, to już ją znalazłaś. Bombka będzie genialnym prezentem, bo spełnia wszystkie warunki prezentu idealnego. Jest ładna, praktyczna i funkcjonalna. Dla osób, które dopiero chcą zacząć swoją przygodę z hybrydami gorąco polecam zestaw startowy Starter Set Premium >> albo inny, których całe mnóstwo znajdziesz w sklepie NeoNail >>.

Jedyne co musisz zrobić to dokonać wyboru. Nic nie stoi też na przeszkodzie byś podarowała taki upominek samej sobie. Prezenty od siebie dla siebie zawsze się sprawdzają i zawsze są trafione!

BOBBI BROWN Crushed Lip Color

$
0
0

Założę się, że każda pora roku kojarzy Ci się z konkretnymi formułami i kolorami. Okres przedświąteczny to czas gdy niemal wszędzie króluje złoto i czerwień. Mocno nasycone, czerwone usta to nieodłączny element świątecznych stylizacji. Ja jednak dziś, tak nieco na przekór, pokażę Ci pomadkę, która jest co prawda zimową nowością, ale pozwoli Ci przenieść się nieco w czasie i sprawi że poczujesz wiosnę.

Najbardziej wiosenne skojarzenia wywołuje u mnie sam kolor. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że i formuła ma z tą porą roku wiele wspólnego. Crushed Lip Color marki Bobbi Brown, bo o niej mowa, jest leciutka, mięciutka i bardzo komfortowa. Formuła zawiera witaminy E i C oraz woski pszczele, dzięki czemu jest niezwykle wygodna w aplikacji. Gładko sunie po ustach i pozostawia je nawilżone i wygładzone.

Pomadka świetnie kryje, ale usta nadal delikatnie spod niej prześwitują. Nie wrzuciłabym jej do jednego worka z balsamowymi, bardziej tradycyjnymi półprzezroczystymi pomadkami, ale nie da się ukryć, że ma z nich coś w sobie. Crushed Lip Color jest lekka, świeża i nawilżająca. Takie formuły są dla ust najbardziej komfortowe, niezależnie od pory roku.

Do wyboru masz 2o odcieni. Mój zwie się Sunset i jest intensywną, energetyczną pomarańczką. Wiosna? No wiosna! Do tego wykończenie, z jednej strony gładkie i matowe, z drugiej delikatnie promienne. Pięknie odświeża i ożywia cerę.

 

Kolekcja świąteczna BURBERRY Festive 2017

$
0
0

Złoto, dużo złota, blask i rozświetlenie. Tak bardzo pożądane nie tylko w przedświątecznym okresie, choć nie da się ukryć, że teraz przyciągają jeszcze mocniej i mają w sobie jeszcze większą magię. Kolekcje świąteczne nie byłyby kolekcjami świątecznymi, gdyby nie niezwykłe produkty rozświetlające, które dyskretnie migoczą na skórze i dodają jej nieziemskiego blasku. Tegoroczna kolekcja Burberry Festive idealnie wpisuje się w ten klimat.

Po pierwsze, limitowana edycja płynnego rozświetlacza Illuminating Drops. W tej małej zgrabnej tubce z dziubkiem znajdziesz lekką, delikatną emulsję w perłowo-białym odcieniu, który po nałożeniu zmienia kolor na błyszczące złoto! Skoncentrowane pigmenty pozwalają uzyskać odpowiedni poziom blasku i już niewielka ilość wystarczy byś przyciągała spojrzenia rozpromienioną skórą.

Illuminating Drops cudownie rozprasza światło, tworząc efekt cery rozświetlonej od wewnątrz. Możesz nim delikatnie rozświetlić kości policzkowe lub rozprowadzić po wystających punktach twarzy, aby uzyskać rozświetlenie całej cery. Świetnie sobie radzi solo, ale spróbuj też połączyć go z bazą czy podkładem. Nie zapominajmy też, że nadciąga karnawałowe szaleństwo, a ono nie obędzie się bez złotka na ramionach czy dekolcie. Delikatny, świąteczny blask czy intensywne, imprezowe rozświetlenie. Wybór należy do Ciebie.

Po drugie, wielofunkcyjny cień do powiek w sztyfcie Eye Colour Contour. W tym sezonie świątecznym dostępna jest limitowana edycja dwóch nowych odcieni tego cienia. Jednym z nich jest mój Sheer Gold No. 151. Delikatne, półprzezroczyste złotko spakowane w wygodny w obsłudze wykręcany sztyft. A w środku, poza przepięknym kolorem rzecz jasna, znajdziesz łatwo rozcierającą się, kremową formułę, którą w ekspresowym tempie ozdobisz swoje powieki.

Cień nie daje pełnego krycia, pokrywa skórę cudownie lśniącą na złoto, aksamitną warstewką. Możesz używać go solo albo nałożyć na inny cień, by rozjaśnić i rozświetlić spojrzenie. Skrzące drobinki idealnie wtapiają się w skórę i są nie do ruszenia. Możesz być pewna, że pozostaną na swoim miejscu przez cały dzień.

 

W kolekcji Festive znajdziesz również świąteczną odsłonę pomadek Burberry Full Kisses. Dwa odcienie, zamknięte w srebrnych opakowaniach, wśród nich limtowany szkarłatny Deep Crimson No. 567. Inspirowana tkaninami z kolekcji Burberry pokrywa usta mocnym kolorem i bogatym blaskiem, po wykonaniu tylko jednego pociągnięcia.

Pomadka w prosty sposób obejmuje kontur, podczas gdy unikalna płaska końcówka dopasowuje się precyzyjnie do zakrzywień ust – definiując je, modelując i powiększając w miarę rysowania. Nawilża i nawadnia, jej formuła zapewnia kremową, bardzo komfortową konsystencję. Pięknie podkreśla i wypełnia usta.

W moim makijażu możesz zobaczyć całą trójkę w akcji. Cień nałożony na całą powiekę, z dodatkiem brązu w zewnętrznym kąciku oka i na dolnej powiece. Rozświetlacz na kościach policzkowych, nieco powyżej brązera. No i pomadka. Jedna warstwa, więcej nie potrzeba.

CLINIQUE nowy podkład Even Better Glow Light Reflecting Makeup SPF 15

$
0
0

Podkład Even Better marki Clinique poznałam już kilka dobrych lat temu. Był pierwszym podkładem od Clinique na który zwróciłam uwagę i który koniec końców bardzo przypadł mi do gustu. Podkład z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, dający przyzwoite krycie i naturalne, promienne wykończenie. Teraz dostępny w nowej odsłonie – Even Better Glow Light Reflecting – obiecuje nie tylko ukrycie niedoskonałości, ale jeszcze ładniejsze rozświetlenie i blask.

Lekka, nawilżająca formuła pozwala na dostosowanie stopnia krycia, łatwo się rozprowadza i jest odpowiednia do każdego typu cery. Podkład już na starcie zapewnia całkiem niezłe krycie. Jeśli Ci mało, możesz je budować dokładając kolejne warstwy, bez obawy że przedobrzysz i obciążysz skórę.

Metoda aplikacji również jest dowolna. Podkład sam się do Ciebie dopasuje, nie musisz zmieniać swoich dotychczasowych przyzwyczajeń. Ja nakładam go zarówno palcami, gąbeczką i pędzlem. W każdym przypadku aplikacja przebiega szybko i sprawnie, a podkład pięknie wtapia się w skórę.

Even Better Glow Light Reflecting optycznie wygładza skórę i nadaje jej równomierny odcień. Rozświetlające, odbijające światło perłowe pigmenty sprawiają, że niedoskonałości stają się mniej widoczne, a cera ma zdrowy, promienny wygląd. Nie świeci się nadmiernie, nie przetłuszcza się szybciej jak zwykle. Wygląda zdrowo i świeżo.

W miarę stosowania złuszczające i rozświetlające składniki tuszują przebarwienia i poprawiają ogólny koloryt i fakturę skóry. Pochodna Witaminy C o wyjątkowo wysokiej skuteczności rozjaśnia, rozświetla i wyraźnie redukuje widoczność przebarwień, spowodowanych działaniem słońca lub bliznami po trądziku. Witamina E chroni skórę przed uszkodzeniami oksydacyjnymi i działaniem wolnych rodników. Kwas salicylowy zapewnia delikatne złuszczanie, które poprawia koloryt i fakturę skóry, a połączenie fizycznych i chemicznych filtrów słonecznych pomaga chronić skórę przed powstawaniem przebarwień i oznak przedwczesnego starzenia spowodowanych działaniem promieni UVB i UVA.

Even Better Glow Light Reflecting natychmiast udoskonala skórę i rozbudza odbijający światło blask, zapewniając promienisty wygląd i gładkość. Dodaje energii zmęczonej skórze i sprawia, że przez cały dzień wygląda lekko i świeżo. To podkład idealny dla fanek naturalnego efektu i promiennego wykończenia. Ja się z nim bardzo polubiłam, podobnie jak z jego starszym bratem >> i uważam go za jeden z przyjemniejszych podkładów jakie przyszło mi w ostatnim czasie testować.

CN70 Vanilla

NeoNail kolekcja Moulin Rouge

$
0
0

Wyznaję zasadę, że zarówno w makijażu, jak i stylizacji paznokci panuje pełna dowolność i brak zasad, jednak nie da się ukryć, że w różnych porach roku ciągnie mnie szczególnie mocno do określonych kolorów. Tak jak wiosna i lato – to moje ukochane soczyste i wibrujące róże, tak zima, a szczególnie okres świąteczny – to ciemniejsze kolory i dużo bling bling.

W moją wizję idealnego świątecznego i sylwestrowego manicure perfekcyjnie wpisała się marka NeoNail ze swoją kolekcją Moulin Rouge. To limitowana kolekcja 6 brokatowych lakierów hybrydowych w intrygujących odcieniach czerwieni, granatu, fioletu, zieleni i srebra, z którymi wyczarujesz mieniący się manicure w stylu glamour. Pozwoli Ci stworzyć eleganckie stylizacje idealne nie tylko na Święta, ale również Sylwestra i zabawy karnawałowe.

W kolekcji znalazły się następujące kolory:

Laetitia – ciemna czerwień z drobinkami

Alizee – czerwień z brokatowymi akcentami

Nicole – spektakularna ciemna zieleń ze szmaragdowymi drobinkami

Sophie – intrygujący granat z błyszczącymi drobinkami

Satin – nieokiełznany fiolet lśniący drobinkami

Felicita – kolor prawdziwego srebra lśniącego tysiącem błyszczących drobinek. Idealnie wygląda nie tylko solo, ale także w duecie z pozostałymi lakierami kolekcji

Każdy kolor wygląda zjawiskowo i bardzo biżuteryjnie. Sama zdecyduj czy połączysz je w barwne duety czy zastosujesz solo. Jednym z kolorów, który genialnie wygląda z każdym innym jest przepiękne srebro Felicita, ale nie musisz się ograniczać. To idealna okazja na zabawę kolorami. Możesz łączyć je do woli.

od lewej : Laetitia, Alizee, Nicole, Sophie, Satin, Felicita

Mnie kolekcja Moulin Rouge rozkochała w sobie od pierwszego spotkania. Lakiery przepięknie lśnią się i mienią i tak naprawdę niewiele potrzeba im do pełni szczęścia. Myślałam, że będę miała spory dylemat z tym jakie zestawienie kolorów wyląduje na moich paznokciach w pierwszej kolejności, ale od razu wiedziałam że będzie to ZIELEŃ. Moja pierwsza zieleń. Dasz wiarę, że nigdy nie miałam na paznokciach zielonego lakieru! Zawsze o takim marzyłam i śniłam, ale koniec końców sięgałam po klasyczną, ponadczasową czerwień. Wreszcie mam zieleń i jest to tak bardzo moja zieleń, że nie zastanawiałam się ani sekundy.

Chciałam by było dużo zieleni. Tak trochę by odbić sobie te wszystkie stracone lata, gdy tak bardzo za nią tęskniłam. Nie chciałam jednak by była sama samiutka, więc postanowiłam znaleźć jej godne towarzystwo. Zamachała do mnie Felicita. Piękne drobne srebro, delikatne i bardzo uniwersalne. Dopasowała się do zielonej Nicole doskonale.

 

 

Kolekcja NeoNail Moulin Rouge zapewni Ci szykowny i elegancki, przykuwający wzrok manicure. Sprawi, że będziesz Królową każdego wieczoru. Brokatowe iskierki na paznokciach perfekcyjnie ozdobią Twoje dłonie i będą idealnym dodatkiem do wieczorowej stylizacji.

CHANEL Collection Libre 2017. Makijaż świąteczny.

$
0
0

Czerwień, kolor miłości, pasji, namiętności i wielkich emocji. Jeden z podstawowych i najważniejszych kolorów w świecie CHANEL. Zachwyca od zawsze i jest wielkim źródłem fascynacji Global Creative Designer for Make up and Color marki Chanel – Lucii Pica. W najnowszej kolekcji Collection Libre postanowiła nie tylko oddać hołd czerwieni, ale przede wszystkim udowodnić, że dla każdej kobiety istnieje czerwień idealna. Ikoniczna czerwona pomadka skrojona na miarę.

Czerwień niejedno ma imię, dlatego poszukiwania idealnej czerwieni powinnaś rozpocząć od znalezienia idealnego dla siebie podtonu. W Collection Libre do wyboru masz 4 czerwienie, numerowane odpowiednio 1, 2, 3 i 4. Dwie klasyczne Rouge Allure i dwie matowe Rouge Allure Velvet. Nie ma między nimi wielkiej różnicy, to odcień odgrywa tu znaczącą rolę.

Najbardziej klasyczną czerwień reprezentuje Rouge Allure N°1. Aksamitne Rouge Allure Velvet, to głęboka malinowa czerwień N°2 oraz ciemniejsza, bardziej ‚winna’ N°3.

Cała trójka ma mocną pigmentację i gładką, cudownie kremową konsystencję. Doskonale się rozprowadzają, dają pełne krycie i już za jednym pociągnięciem pokrywają usta soczystym kolorem. Różnica, poza tą w odcieniach, tkwi w wykończeniu. Rouge Allure Velvet są bardziej aksamitne i łączą w sobie zalety matu i subtelnego blasku. Rouge Allure z kolei pozostawia po sobie bardziej świetliste wykończenie. Wszystkie wyglądają na ustach pięknie i są nadzwyczaj komfortowe.

N°1, N°2, N°3

Idealnym wsparciem dla pomadek, stworzonym nie tylko po to by się uzupełniać, ale również być swoistą aktualizacją ponadczasowej klasyki, są błyszczyki. Jeden z nich to głęboka, zmysłowa czerwień Rouge Coco Gloss 784 Romance.

Delikatnie żelkowy i absolutnie nieklejący. Pozostaje na ustach półprzezroczysty, a jego intensywność możesz modulować nakładając kolejne warstwy.

∗ Ulubiony look Lucia Pica to błyszczyk Rouge Coco Gloss w odcieniu Romance, nałożony na pomadkę Rouge Allure N°1.

Czerwień na ustach to nie wszystko co marka Chanel proponuje nam w tym sezonie. Makijaż oczu, policzków i paznokci idealnie musi dopełniać całości. Sposobów na mniej lub bardziej dyskretne przemycenie czerwieni do finalnego look’u jest całe mnóstwo.

Świetnym tłem do wyeksponowania czerwieni na ustach jest makijaż oczu. Paleta pięciu cieni 700 Trait de Caractere łączy w sobie delikatne odcienie beżu i brązu wraz z przepiękną głęboką oberżyną oraz intensywną szmaragdową zielenią.

Wszystkie cienie mają świetną pigmentację, bardzo dobrze się nakładają, blendują i ze sobą łączą. Paleta daje sporo możliwości i pozwala stworzyć zarówno delikatny dzienny makijaż, jak i mocniejszy wieczorowy. Zamień klasyczny smoky eye na wersję świąteczną, poprzez zastąpienie ciemnej szarości oberżyną albo zielenią.

Jest również ukochany przez wiele kobiet cień w kremie Ombre Premiere. Stworzony do aplikacji jako baza pod cienie pudrowe albo do noszenia solo. Przepiękny platynowy brąz 822 Silver Screen nadaje spojrzeniu wygląd gwiezdnego pyłu.

Możesz nakładać go palcem lub pędzlem. To taki kolor, który jest bajecznie łatwy w obsłudze i nie pozostawia miejsca na pomyłki. Jest bardzo uniwersalny i pasuje do wszystkiego. Cudowny!

Odrobinę dramatyzmu możesz dodać za pomocą kredki Stylo Yeux Waterproof 857 Legendary Green w odcieniu głębokiej zieleni.

Kredka jest idealnie miękka, kremowa i doskonale napigmentowana. Pozwoli nie tylko na przyciemnienie linii rzęs, ale i bez kłopotu stworzysz nią ładną jaskółkę. Daje pełne krycie już za jednym pociągnięciem i jest właściwie nie do zdarcia. To jedne z moich ukochanych kredek do oczu i nieustannie się nimi zachwycam.

Nie mogło w kolekcji zabraknąć również lakierów do paznokci. Lucia Pica uwielbia grę kontrastów, dlatego w tym sezonie postawiła na intensywną czerń w wydaniu Le Vernis 580 Celebrity oraz krzykliwy, neonowy koral Le Vernis 604 Scenario.

Czy jesteś wielką szczęściarą i znalazłaś już swoją czerwień idealną? Jeśli jeszcze nie, to założę się że któraś z czerwieni Chanel przypadnie Ci do gustu. Klasa i klasyka w najlepszym wydaniu. Te pomadki mają w sobie wielką magię i czar, któremu trudno się oprzeć.

Ombre Premiere 822 Silver Screen , Rouge Allure N°1

Rouge Allure Velvet N°2

Rouge Allure Velvet N°3


TOM FORD Boys & Girls. Girls.

$
0
0

Jednym z kultowych już produktów Toma Forda, do którego wzdychają kobiety na całym świecie, są pomadki. Możesz przebierać wśród pięknych kolorów i wykończeń, a jeśli do tej pory nie umiałaś się zdecydować, to teraz łatwiej nie będzie. Do oferty dołączyło niedawno 50 nowych pomadek! Może i dylematów dotyczących wyboru koloru będziesz mieć jeszcze więcej, ale dobra wiadomość jest taka, że pomadki są w mniejszym rozmiarze, kosztują mniej jak te tradycyjne, w  związku z czym możesz mieć ich więcej i nie musisz się wcale ograniczać.

3 lata temu Tom Ford przedstawił całemu światu 50 Chłopców, w kolekcji Lips & Boys. Teraz dołącza do nich 50 Dziewcząt. Podobnie jak w przypadku Chłopaków, każda z Dziewczyn nazwana została imieniem i zainspirowana osobami, które odegrały znaczącą rolę w życiu Toma Forda.

 

Pomadki TF to można rzec klasyk nad klasykami. Wypełnione rzadkimi i egzotycznymi składnikami, takimi jak ekstrakt z nasion soi, masło murumuru czy olejek z kwiatu rumianku, tworzą niezwykle kremową i komfortową dla ust formułę. Specjalnie dobrane i opracowane pigmenty ukazują kolor w najczystszym wydaniu i o niezwykłym połysku.

 

W kolekcji Girls znajdziesz 50 nowych pomadek : 25 z nich ma półprzezroczystą formułę – Lip Color Sheer, drugie 25 to pomadki oferujące pełne krycie – Ultra-Rich Lip Color. Zaprojektowane by nosić je solo, ale również bawić się kolorami i wykończeniami i nakładać jedne na drugie.

 

Girls Lip Color Sheer

Isamaya – jaśniutka, delikatna, jasna lawenda z chłodnymi tonami i perłowym wykończeniem

Ellie – brudaskowy, nudziakowy róż z perłowym połyskiem

 

Girls Ultra-Rich Lip Color

Violet – jasna lawenda, ale odrobinę cieplejsza od Isamaya i z kremowym wykończeniem

Mariko – średnia pomarańczowa czerwień ze złotym połyskiem

 

Cała czwórka jest lekka, delikatna i bardzo komfortowa. Pomadki gładko prześlizgują się po ustach i pozostawiają na nich uczucie nawilżenia.

od lewej : Mariko, Ellie, Violet, Isamaya

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że pomadki z kolekcji Boys & Girls są mniejsze od tradycyjnych pomadek (2g vs. 3g). Kosztują mniej, więc bez skrupułów możesz sobie pozwolić na więcej kolorów. Idealnie dopasują się do Twojej kosmetyczki i choć jedną z nich będziesz mogła mieć zawsze przy sobie. Opakowania są bliźniacze, a w wersji mini wyglądają przeuroczo!

Teraz jest idealny moment by skusić się na co najmniej jedną Tomkową Dziewczynę (albo Chłopaka). W Douglasie i douglas.pl kupisz je 30% taniej (kod : MUP12). Promocja trwa do 8 stycznia, ale radzę Ci się spieszyć, bo te fajniejsze kolory szybko znikają. Ja właśnie przytuliłam 4 maluchów.

Ellie, Mariko, Violet, Isamaya

Makijaż EYEKO : nowa marka w Sephora

$
0
0

Jeśli jesteś wielką fanką makijażu oczu, kreska i mocno wytuszowane rzęsy to Twój znak rozpoznawczy, to markę o której dziś chcę Ci opowiedzieć powinnaś koniecznie poznać. Zwie się Eyeko i powstała prawie 20 lat temu w Londynie. Łączy w sobie styl brytyjskich dziewcząt oraz innowacyjne koreańskie technologie. W ofercie marki znajdziesz wyłącznie produkty do makijażu oczu, takie jak tusze do rzęs, cienie do powiek, kredki i eyelinery, a także kosmetyki do stylizacji brwi.

Znakiem rozpoznawczym Eyeko są chyba tusze do rzęs spakowane w poręczne tubki. Sama właśnie z nich kojarzę markę. Mam dwa z nich – Lash Alert! oraz Sport Waterproof. Mają identyczne niemalże szczoteczki. Delikatnie wygięte w łuk, takie które z reguły świetnie radzą sobie z rozczesaniem i podkręceniem rzęs. Konsystencja obu jest bardzo przyjemna w użyciu już od pierwszego malowania. Na tym kończą się podobieństwa, bo efekt na rzęsach dają zupełnie różny.

Sport Waterproof bardzo subtelnie podkreśla rzęsy. Możesz nakładać kolejne warstwy, ale raczej nie masz co liczyć na spektakularny wachlarz. Wydaje mi się, że największą zaletą tej mascary jest wodoodporność i być może właśnie głównie na tym marka się skupiła gdy ją tworzyła. Tusz rzeczywiście świetnie trzyma się na rzęsach przez cały dzień, a do jego usunięcia będziesz potrzebować dobry płyn dwufazowy.

Lash Alert! powinna przypaść Ci do gustu jeśli lubisz bardziej wyrazisty efekt na rzęsach. Ma ciut bardziej kremową i wilgotną formułę od Sport Waterproof, dzięki czemu lepiej pogrubia i zwiększa objętość rzęs. Już 1 warstwa daje ładny efekt, 2 są w pełni zadowalające. Tusz jest równie trwały jak jego wodoodporny kuzyn, ale sprawia zdecydowanie mniej problemów podczas demakijażu.

W ofercie Eyeko znajdziesz również cienie do powiek w sztyfcie. Me & My Shadow to kremowa formuła, którą możesz nałożyć na całą powiekę jak tradycyjny cień, może być bazą pod pudrowe cienie albo możesz pokusić się o zmalowanie kreski. Z jednej strony sztyftu znajdziesz wysuwany gruby rysik, z drugiej mały pędzelek.

Cienie równomiernie pokrywają powiekę i świetnie się blendują. Ja nakładam je wprost ze sztyftu, a krawędzie rozcieram delikatnie palcem lub pędzlem. Są ekspresowe w obsłudze i wyglądają na oku efektownie. Pięknie podkreślają i rozświetlają spojrzenie.

Topaz, Bronze

Jeśli do malowania kreski wybierasz na ogół klasyczny eyeliner, do wyboru masz 2 formuły. Skinny Liquid Eyeliner to bardzo precyzyjny pisak z cieniutką końcówką, którym zmalujesz intensywną czarną kreskę już za jednym pociągnięciem.

Możesz też sięgnąć po kredkę Waterproof Eyeliner. Jest równie czarna jak pisak i ma przyjemną konsystencję, która gładko sunie po powiece. Na końcu kredki znajdziesz dodatkowo pędzelek, którym możesz rozetrzeć krawędzie i stworzyć delikatnie przydymiony efekt.

Oba linery są bardzo trwałe, nie rozmazują się w ciągu dnia i dzielnie trwają w niezmienionej formie do chwili demakijażu.

Gdy zmalujesz już oko, pora na podkreślenie brwi. Tutaj mam swój mały hit. Brow Game Strong w idealnym dla mnie odcieniu Medium absolutnie mnie w sobie rozkochał. Z jednej strony znajduje się cienki skośny pędzelek, z drugiej końcówka z kremowym cieniem. Nabierasz pędzelkiem ze środeczka i nakładasz na brwi. Formuła świetnie otula włoski i je koloruje, a sam pędzelek jest bardzo precyzyjny i doskonale z nią współpracuje. Efekt jest naturalny, ale odpowiednio widoczny. Dokładnie tak jak lubię!

Jest też Brow Gel. Ma malutką szczoteczkę i wilgotną konsystencję. Trzyma brwi w ryzach i lekko je koloruje. Dla mnie za słabo, by móc się z nim polubić w wersji solo. Jako dodatek do Brow Game Strong wypada dużo lepiej.

Tak prezentuje się moja gromadka Eyeko. Znalazłam kilku ulubieńców, jak choćby Brow Game Strong, cienie w sztyfcie czy tusz Lash Alert!. Jeśli zastanawiasz się gdzie możesz je wszystkie obejrzeć, to dobra wiadomość jest taka, że pojawiać się powinny właśnie w perfumeriach Sephora. Na sephora.pl >> póki co dostępne są tylko 3 tusze w wersji mini. Zakładam jednak, że premiera pozostałych produktów to tylko kwestia czasu.

W moim makijażu możesz podejrzeć oba cienie Me & My Shadow – Topaz na całej powiece, odrobina Bronze w zewnętrznym kąciku i na dolnej powiece. Kreskę zmalowałam Skinny Liquid Eyeliner, na rzęsy nałożyłam tusz Lash Alert!, a brwi podkreśliłam Brow Game Strong.

ESTEE LAUDER Double Wear Nude Water Fresh Makeup SPF30

$
0
0

Na temat podkładu Double Wear wiele już słów na blogu do tej pory padło. Bardzo się lubimy i zawsze z radością przyjmuję każdą jego kolejną odsłonę. Jakiś czas temu do rodziny dołączył Double Wear Nude Water Fresh Makeup. Zupełnie inny jak jego klasyczny brat, ale jest coś co je łączy i nie jest to tylko dopisek ‘Double Wear’ w nazwie.

Pomimo identycznego niemalże opakowania, różnice pomiędzy Double Wear >> a Double Wear Nude Water rozpoczynają się już na konsystencji. Nowa odsłona klasyka jest lejąca i wodnista, a co za tym idzie bardzo lekka. U mnie najlepiej sprawdza się aplikacja palcami i dopiero gdy podkład mam wstępnie rozprowadzony na skórze mogę sięgnąć po Beauty Blender. Nie radzę wylewać go bezpośrednio na gąbeczkę, bo ta spije go jak wodę.

Lekka formuła sprawia, że aplikacja podkładu jest szybka, łatwa i przyjemna. Już podczas nakładania podkład idealnie wtapia się w skórę. Kryje delikatnie, wyrównuje koloryt, ale większe przebarwienia czy zaczerwienienia będziesz musiała zakryć korektorem. Możesz co prawda stopniować poziom krycia dokładając kolejne warstwy, ale klasycznego Double Wear na pewno nie przebijesz.

Double Wear Nude Water nie matuje skóry, ale nie powinno to dziwić, bo nie takie jest jego założenie. W przypadku mojej mieszanej cery wymaga wsparcia pudrem. Wykończenie jest satynowe, a cera rozświetlona. Wygląda świeżo i promiennie. Myślę, że najlepiej dogada się ze skórami suchymi i lekko mieszanymi.

1N2 Ecru, 2N1 Desert Beige, 2C3 Fresco

To podkład z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, wymagających minimalnego nakładu pracy. Lekki, delikatny i niezwykle komfortowy w noszeniu. Idealny do dziennego, codziennego makijażu. Dodatkową jego zaletą, szczególnie dla osób które nigdy nie umiały przejść obojętnie nad ciężarem klasyka, jest fakt że Double Wear Nude Water jest niewidoczny na skórze i absolutnie niewyczuwalny.

Jest jednak coś co tę dwójkę łączy. Trwałość! Naprawdę wysoka. Dzielnie trzyma się skóry przez cały dzień. Zapewnia na długo komfort i świeżość. Jeśli więc szukasz podkładu który przetrwa z Tobą nie tylko śniadanie i obiad, ale doczeka co najmniej do podwieczorku, klasyczny Double Wear pomimo swoich wielu zalet jest dla Twojej skóry zbyt ciężki, spróbuj koniecznie Double Wear Nude Water.

W moim makijażu możesz zobaczyć odcień 2N1 Desert Beige. Solo, jeszcze bez dodatku pudru. Jest dla mnie sporo za jasny, ale i tak ładnie wtopił się w skórę i wygląda na całej twarzy równomiernie. Na co dzień przyciemniam go mieszając z płynnymi brązerami, a nawet z ciemniejszymi podkładami. Próbowałam wielu zestawień i w każdym jednym spisał się znakomicie.

CHANEL krem do rąk La Creme Main

$
0
0

Krem do rąk to jeden z podstawowych produktów pielęgnacyjnych, który dotrzymuje mi towarzystwa każdego dnia. O ile latem wystarczy, że sięgam po niego raz dziennie, to zimą właściwie się nie rozstajemy. Moje dłonie źle znoszą niskie temperatury i regularne ich nawilżanie jest koniecznością. Ten, którego używam na noc musi po prostu działać. Nieważne czy jest ciężki, tłusty, klejący i długo się wchłania. Ba, im dłużej tym lepiej. Krem, którego używam w ciągu dnia musi być jego przeciwieństwem. Lekki, delikatny, musi się szybko wchłaniać i nie pozostawiać po sobie tłustej warstwy.

Krem, o których chcę Ci dziś opowiedzieć zainspirowany został kremem do rąk stworzonym przez samą Mademoiselle Chanel ponad 90 lat temu. W jego współczesnej odsłonie CHANEL na nowo interpretuje ten konieczny dla kompletnej pielęgnacji gest i wraca z kremem w nowej formule, bogatszym w wyjątkowe składniki i w wyjątkowym opakowaniu. La Crème Main ma za zadanie dbać o skórę dłoni oraz paznokcie, ma nawilżać, wygładzać i rozświetlać.

Pierwsze co zwraca uwagę, to oryginalne opakowanie, przypominające kształtem kamień. Zamiast powszechnej tubki, Chanel postawił na wyjątkowo ergonomiczny kształt, który idealnie mieści się w dłoni. Opakowanie zostało zaprojektowane tak, by chronić formułę przed wpływem czynników zewnętrznych, takich jak powietrze czy zanieczyszczenia i dać gwarancję utrzymania swoich najlepszych właściwości aż do ostatniej kropli.

Wystarczy jedno naciśnięcie, by system uwolnił właściwą porcję produktu. Nie ma ryzyka, że wyciśniesz go za dużo. W trakcie stosowania opakowanie nie ulega deformacji i utrzymuje swój owalny kształt.

W sercu formuły znajduje się wosk z róży majowej, uprawianej na polach CHANEL w Grasse. Jego zadaniem jest zmiękczenie i wygładzenie skóry, a także jednoczesna ochrona przed szkodliwym wpływem środowiska. Dodatkowo w składzie znajduje się również wyciąg z irysa, którego ekstrakt znany jest ze swoich rozjaśniających właściwości. Dla utrzymania maksymalnego poziomu nawilżenia i zapewnienia wysokiego komfortu, formuła została wzbogacona o glicerynę, kwas hialurionowy i masło shea.

La Creme Main ma lekką, delikatną konsystencję, która nie pozostawia na dłoniach tłustego filmu, za to idealnie i szybko się wchłania. Daje natychmiastowe uczucie ulgi nawet mocno spierzchniętym dłoniom. Kilka chwil po aplikacji możesz bez obaw powrócić do codziennych czynności. Skóra po użyciu kremu jest zmiękczona i doskonale nawilżona. Aksamitnie gładka, zregenerowana i odżywiona. Do tego pięknie pachnie.

Używaj go kiedy chcesz, tak często jak chcesz i jak wymaga tego stan Twoich dłoni. Zimą tak często jak się tylko da, by chronić skórę przed wysuszeniem i zapewnić dłoniom zadbany wygląd. Latem możesz potraktować go jak nocną kurację.

Elegancki i praktyczny, to produkt idealny nie tylko do stosowania w domu, ale przede wszystkim świetnie spisze się w podróży czy w torebce, byś mogła mieć go zawsze przy sobie.

SISLEY Phyto-Lip Twist Mat. Nowe odcienie.

$
0
0

Zeberkowe kredki do ust w rozmiarze XXL marki Sisley zdążyły już na dobre zadomowić się w naszej świadomości. Wygodny format i stylistyka z motywem zebry stały się rozpoznawalne na całym świecie. Dostępne w szerokiej gamie soczystych kolorów, a co jakiś czas rodzina powiększa się o kolejne. Tym razem Sisley powraca do matowego wykończenia i do obecnych już w ofercie 2 matów, dołączają kolejne 4.

Do sukcesu kredek Phyto-Lip Twist przyczyniła się na pewno łatwość ich użycia. Kredki nie wymagają temperowania i spakowane są w komfortowe sztyfty z praktycznymi, obrotowymi aplikatorami. Wyprofilowana końcówka kredek w wersji matowej Phyto-Lip Twist Mat dokładnie dopasowuje się do kształtu ust i precyzyjnie obrysowuje ich kontur. Stosowanie kredek, to najprawdziwsza przyjemność.

Dodaj do tego wyjątkową, upiększającą usta formułę pielęgnacyjną i założę się, że nie będziesz chciała się już z nimi nigdy rozstawać. Kredki zawierają fitoskwalan, który pomaga zachować elastyczną i sprężystą skórę ust, oraz ekstrakt z balsamowca, zapewniający miękkość i uczucie komfortu. Matowy efekt to zasługa kompleksu lśniących estrów i delikatnych olejków, które połączono z woskami tworzącymi idealnie przylegającą do ust warstwę makijażu.

Phyto-Lip Twist Mat to delikatna konsystencja, która sprawia że produkt gładko sunie po ustach. Już pojedyncza aplikacja zapewnia makijaż, który nie rozmazuje się i nie zbiera w liniach. Formuła wzbogacona czystymi pigmentami uwydatnia uśmiech pięknym kolorem, zapewnia nieskazitelnie krycie i aksamitne wykończenie.

Do tej pory matowe Phyto-Lip Twist dostępne były w 2 kolorach : Kiss i Tango >>. Od lutego kolorów do wyboru będziesz mieć już 6. Nowa czwórka obejmie następujące odcienie : ceglaną czerwień Burgundy, fiolet Drama, malinową Ruby i pudrowy różowy beż Ballet. Tę ostatnią dwójkę możesz obejrzeć na moich zdjęciach i w moich makijażach.

#MATADDICT

Ballet

Ruby

Pyłki do zdobień Volcano Effect od NeoNail

$
0
0

W życiu każdego hydromaniaka przychodzi moment, że same lakiery mu nie wystarczą i zaczyna szukać różnych dodatków do urozmaicenia swojego manicure. Jeśli jesteś manualnie uzdolniona, to opcji na zdobień masz bez liku. Jeśli jednak, podobnie jak ja, masz do takich rzeczy dwie lewe ręce, to szukasz pewnie czegoś łatwego i szybkiego w obsłudze. To moment, gdy do gry wkraczają pyłki.

Pyłki to chyba jeden z prostszych sposobów, by zapewnić paznokciom oryginalny wygląd i dodać im niezapomnianego blasku. W asortymencie NeoNail znajdziesz ich sporo.. Możliwości masz bardzo dużo. Do woli możesz przebierać w kolorach i efektach. Do tego co jakiś czas do oferty dołączają kolejne. Wśród najgorętszych nowości znajdziesz Chrome Flakes Effect i Volcano Effect. Na pierwszy ogień poszły u mnie te drugie.

Volcano Effect to kolekcja 4 biżuteryjnych brokatowych pyłków w odcieniach złota (Volcano Effect 01), srebra (Volcano Effect 02), grafitu (Volcano Effect 03) i granatu (Volcano Effect 04), które podkręcą każdą Twoją stylizację. Zatopione w hybrydzie iskrzące drobinki dodadzą blasku i rozświetlą dłonie niczym elegancka biżuteria. Mieniący się manicure idealnie odnajdzie się w towarzystwie złotych i srebrnych błyskotek.

Pyłek możesz aplikować na dowolny odcień lakieru hybrydowego. Możesz wetrzeć go w paznokieć i pokryć Topem albo posypać nim po wierzchu. Znane mi metody aplikacji pyłków opisałam na przykładzie Glittery Effect No 2 w tym wpisie >>. Ja jestem wielką fanką metody drugiej, gdy pyłek zostaje na wierzchu paznokcia i ukazuje swoją pełną moc.

Od pierwszego wejrzenia zakochałam się grafitowym Volcano Effect 03 i wiedziałam, że to on będzie głównym bohaterem mojej stylizacji. Postanowiłam połączyć go z szarym lakierem. Na tym miał być koniec, ale nie mogłam się oprzeć by dodać choć na jeden paznokieć również czarno-granatowy Volcano Effect 04. Tak też się stało.

od dołu: Volcano Effect No 01, 03, 04

Paznokcie przygotowałam tak jak zwykle. Najpierw wzmocniłam je i lekko nadbudowałam moją ukochaną Base Extra >>. Na mały palec i kciuk nałożyłam piękny odcień ciemnej szarości Cuddle Me >>. Już jedna warstwa dała równy kolor i pełne krycie, ale dla zasady nałożyłam też i drugą.

Na palec serdeczny, środkowy i wskazujący nałożyłam jedną warstwę czarnego lakieru (Pure Black >>). Następnie Dry Top, który przed włożeniem do lampy, jeszcze mokry, zasypałam pyłkiem. Gdy każdy paznokieć miałam dokładnie i z każdej strony pokryty pyłkiem, utwardziłam je w lampie. Po wyjęciu delikatnym pędzlem omiotłam paznokcie by usunąć resztki luźnego pyłku. Gotowe.

Pyłki wulkaniczne Volcano Effect idealnie ‘przyklejają się’ do paznokci i przepięknie się mienią. Z łatwością oprószysz nimi całą powierzchnię paznokcia uzyskując bogato zdobiony manicure. Możesz też stworzyć lśniące wzory posypując tylko wybrane kształty. Uwielbiam je za to, że wymagają minimalnego właściwie nakładu pracy, a efekt na paznokciach jest bardzo efektowny i ozdobny.

The Eyes of TOM FORD

$
0
0

Pod sam koniec ubiegłego roku pokazałam Ci nową kolekcję pomadek Boys & Girls >>. Wspomniałam wtedy, że jednym z kultowych już produktów Toma Forda, do którego wzdychają kobiety na całym świecie, są właśnie pomadki. Na tym jednak nie koniec westchnień, bo nie można zapomnieć o cieniach do powiek, które zamknięte w poczwórnych paletach wzbudzają nieustanne żądze i pragnienia. Dziś więc, za sprawą kolekcji The Eyes of Tom Ford, skupmy się dla odmiany na makijażu oczu.

The Eyes of Tom Ford, to edycja limitowana cieni do powiek, tuszów do rzęs i kredek do oczu. Wszystko czego potrzebujesz by stworzyć charakterystyczny dla stylizacji Toma Forda makijaż w stylu glamour. W kolekcji znajdziesz cienie Private Shadow, błyszczyk do powiek Eye Gloss, kredki Eye Kohl Intense i 3 mascary: Shutter Lash, Fullscreen i Spike Lash mascara.

Centralnym elementem kolekcji jest paleta 30 (!) pudrowych cieni do powiek Private Shadow. Od neutralnych i subtelnych, po bardziej wyraziste i odważne. Możesz przebierać nie tylko w kolorach, ale i wykończeniach. Dostępne wersje obejmują: Ultra Suede (matowy), Suede (półmatowy), Sateen (satynowy), Vinyl (metaliczny) oraz Paillette (połyskujący). Tak szeroka oferta pozwoli Ci wyczarować niemalże każdy wymarzony makijaż. Odcienie możesz nosić osobno lub w łączyć z innymi, tworząc feerię kolorów i tekstur, od monochromatycznego matu po metaliczny blask.

U mnie możesz podejrzeć trójkę z nich : Exposure (wykończenie Sateen), który jest jasnym różem z delikatnym połyskiem, średni łososiowy róż Loveshade (wykończenie Suede) oraz magiczny brokatowy granat Tempete Bleu (wykończenie Paillette).

Exposure

Loveshade

Tempete Bleu

Cienie są świetnie napigmentowane i uzyskanie pełnej mocy na powiece wymaga minimalnego właściwie wysiłku. Doskonale się ze sobą łączą, a blendowanie ich to prawdziwa przyjemność. Długo utrzymują się na skórze i nie ścierają w ciągu dnia. Cała kolekcja jest bardzo glamour, a cienie mają przepiękne kolory.

W kolekcji The Eyes of Tom Ford znajdziesz również trzy tusze do rzęs. Jednym z nich jest Spike Lash Mascara, która zawiera specjalnie uformowaną szczoteczkę z trójkątnymi kolcami umożliwiającymi uzyskanie efektu wilgotnych, ostro zakończonych rzęs, stylizowanych na makijaż filmowych gwiazd. Na samym początku ma bardzo wilgotną konsystencję, więc jeśli wolisz te bardziej suche, będziesz musiała dać jej nieco pooddychać.

Mascara jest bardzo trwała. Nierozmazująca się formuła nie kruszy się i jest odporna na wilgoć. Nienagannym makijażem będziesz mogła cieszyć się przez cały dzień.

Oba róże, Exposure i Loveshade, świetnie się dopełniają i stanowią bardzo udany duet. Takie właśnie zestawienie możesz zobaczyć na moich powiekach. Jestem wielką fanką takich odcieni, bo pięknie odświeżają. Nie mogłam się również oprzeć, by nie nałożyć ich na policzki. Loveshade jako róż, a Exposure jako rozświetlacz. Fantastycznie się w tej roli spisują.


ESTEE LAUDER Double Wear Maximum Cover

$
0
0

Podkład, to jeden z tych produktów do których mam wyjątkową słabość. Nie lubię ograniczać się do jednego czy dwóch. Moja skóra ma różne potrzeby, ja często mam ochotę na uzyskanie różnych efektów, dlatego w moich zbiorach podkładów znaleźć można całkiem sporo. Lekkie, cięższe, mniej czy bardziej kryjące. Do wyboru do koloru.

O bohaterze dzisiejszego wpisu wspominałam jakiś czas temu na Instagramie >>. Dość długo nad nim dumałam, ale wreszcie kilka tygodni temu postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość. Nie obyło się bez drobnych problemów przy wyborze odpowiedniego koloru, dlatego ostatecznie zamieszkały ze mną dwa : 2W2 Rattan i 3W1 Tawny.

Double Wear Maximum Cover to nie jest podkład z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Jeśli przytłacza się klasyczny Double Wear >>, to na tę wersję nawet nie patrz. To podkład ciężki, mocno kryjący i wymagający. Zadbana, dobrze nawilżona cera to podstawa, jeśli chcesz by połączyła Cię z nim przyjaźń. Do tego dokładny demakijaż, by zapobiec ewentualnemu zapchaniu.

Podkład ma dość gęstą, kremową konsystencję, która szybko zasycha na skórze podczas aplikacji. Musisz się spieszyć i zgrabnie go rozcierać na całej twarzy. W innym przypadku brzydko podeschnie i zrobią się nieestetyczne zacieki. Ja go nakładam zawsze palcami, szybko rozcieram i dopiero potem stempluję całość wilgotnym beauty blenderem.

Już jedna warstwa daje niemalże pełne krycie. Drugiej nigdy nie nakładam, byłby to już chyba zbyt duży hardcore. Wykończenie na jakie możesz liczyć to mat. I to mat przez większą część dnia, bo podkład świetnie ogranicza wydzielanie sebum.

Po nałożeniu sprawia wrażenie lekko klejącego. Taki jednak na ogół urok mocno kryjących podkładów. Dzięki temu dobrze spajają się ze skórą i są trwałe. Nie obejdzie się więc bez delikatnej choć warstwy pudru. Najlepiej coś lekkiego i trochę rozświetlającego. W moim przypadku są to najczęściej Meteoryty albo La Mer The Powder.

Dla mnie to podkład do stosowania powiedzmy 1-2 razy w tygodniu. Szczególnie w dni gdy czeka mnie długi dzień poza domem i chcę mieć pewność, że moja cera będzie wyglądać nieskazitelnie do momentu demakijażu. Nie jest bez wad, ale dla mnie to nie są wady akurat tego konkretnego podkładu, tylko właściwości wpisane w specyfikację produktu. Trudno oczekiwać lekkości i delikatności od podkładu mocno kryjącego z wysoko skoncentrowanym pigmentem. Coś za coś.

Czy jest to podkład dla każdego? NIE. Sucharkom nie polecam, ale mieszńce i osoby z tłustą cerą najszybciej się z nim dogadają. Oczywiście pod warunkiem, że lubią większy poziom krycia i nie straszne im cięższe formuły. Klasyczny Double Wear to przy Double Wear Maximum Cover delikates.

Czasem mam ochotę na coś lekkiego, delikatnie kryjącego, ale są dni gdy wolę sięgnąć po przysłowiową ‘tapetę’. Wtedy z przyjemnością wybieram Double Wear Maximum Cover, bo spośród wszystkich moich mocno kryjących podkładów wygląda na skórze najlepiej. Umiejętnie nałożony, na dobrze nawilżoną cerę, prezentuje się świetnie przez cały dzień.

3W1 Tawny

SISLEY Phyto-Khol Star Waterproof

$
0
0

Kredki do oczu, to jeden z moich ulubionych produktów do makijażu oczu. Nic tak szybko i efektownie nie podkreśli spojrzenia jak kreska. Cienka, gruba, czarna czy kolorowa.. Wszystko zależy od tego na co mam akurat ochotę. Mogę nie mieć czasu na zabawę cieniami, ale na kreskę zawsze znajdzie się chwila. Mam ogromną słabość do kredek i zawsze z wielką radością przyglądam się nowościom. W ostatnich tygodniach są to Phyto-Khol Star Waterproof od Sisley.

Być może je kojarzysz, bo gama mieniących się kredek Phyto-Khol Star dostępna jest na rynku już od ponad 10 lat. Obecna odsłona to wodoodporna wersja Phyto-Khol Star Waterproof, w której zmianie uległo również opakowanie. Tradycyjny ołówek ustąpił miejsca automatycznej kredce z wysuwanym rysikiem. Zawiera wbudowaną mini temperówkę, którą możesz ostrzyć grafit, aby pozostał cienki i precyzyjny przez cały czas.

 

Intensywne, wibrujące pigmenty, obfitość mikro brokatu, trwała formuła… a wszystko to w delikatnej, jedwabistej konsystencji. Kompleks otulających wosków sprawia, że kredki Phyto-Khol Star cechuje idealnie wyważona konsystencja, zarazem kremowa i zwarta, gwarantująca uzyskanie precyzyjnej, wyrównanej i regularnej kreski. Dzięki łatwej aplikacji masz pełną kontrolę nad linią i możesz uzyskać staranną kreskę o dowolnej grubości.


#BeYourOwnStar

Odcienie są bardzo intensywne i świetnie napigmentowane. Już jedna warstwa wystarczy by kredka dała pełne krycie, a Ty byś mogła cieszyć się wyraźną kreską. Jakby tego było mało, Phyto-Khol Star Waterproof posiadają również właściwości pielęgnacyjne. Formuła kredek zawiera składniki aktywne pochodzenia naturalnego takie jak Olejek z Dzikiej Róży, Bisabolol i Witamina E.

Jest również odporna na sebum i pot. Pozostaje tam gdzie ją nałożysz, nie rozmazuje się ani nie zbiera w drobnych załamaniach powieki. Intensywne pigmenty przylegają do powieki i zachowują trwałość przez cały dzień dzięki zawartości żywic, które idealnie spajają się ze skórą.

Lśniące odcienie Phyto-Khol Star odbijają światło i zapewniają rozświetlający efekt makijażu, który podkreśla i rozjaśnia spojrzenie. Możesz stosować je solo albo łączyć z pudrowymi cieniami. Świetnie też spiszą się jako baza. Z uwagi na obecność drobinek wstrzymałabym się jedynie przed aplikacją na linię wodną.

Do wyboru masz 5 błyszczących odcieni nasyconych delikatnym mikro brokatem (Sparkling Brown, Sparkling Bronze, Sparkling Grey, a także moje Sparkling Blue i Sparkling Black) oraz 3 niemal czarne odcienie o subtelnych refleksach (Mystic Blue, Mystic Green, Mystic Purple).

Te magnetyzujące kolory w kilka krótkich chwil podkreślają spojrzenie migoczącym makijażem na linii rzęs. Przyjemna konsystencja sprawia, że kredka stapia się z powieką, zapewniając uczucie komfortu oraz promienny, intensywny i trwały makijaż przez cały dzień.

Sparkling Black

Balsamy LANOLIPS – zimowe SOS

$
0
0

Zimowy okres to w moim przypadku zwiększona kilkukrotnie częstotliwość stosowania balsamów do ust. W tym czasie wygrywają i prym wiodą mocno treściwe, intensywnie nawilżające i odżywcze formuły. Przerobiłam już różne pomadki ochronne i olejki do ust, znajdując kilku swoich ulubieńców do których lubię regularnie wracać. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal szukam i odkrywam nowości, z nadzieją że któraś kolejna dołączy do grona tych najlepszych. Tym razem na tapetę wzięłam Lanolips.

Jeśli bywasz w Sephorze >> i z zaciekawieniem wyglądasz nowości, to być może zdążyłaś się już z tą marką zapoznać. Lanolips to australijska firma nr 1 na rynku produktów z lanoliny naturalnego pochodzenia, która cieszy się ogromną popularnością wśród gwiazd i ekspertów piękna na całym świecie. Zdobyła ponad 50 międzynarodowych nagród kosmetycznych. Firma opracowuje swoje produkty nie przeprowadzając testów na zwierzętach i szczyci się tym, że magicznym składnikiem w jej produktach jest najczystsza na świecie lanolina, która leczy i pielęgnuje wysuszone usta i suchą skórę.

Jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch produktów Lanolips – cytrynowego balsamu do ust Lemonaid Lip Treatment oraz wielozadaniowego super balsamu 101 Ointment Multibalm. Ten pierwszy, jak sama nazwa wskazuje jest balsamem do ust, choć oczywiście nie musisz stosować go wyłącznie na usta, ten drugi natomiast, co również możesz odczytać z nazwy, zastosowań ma aż 101. Nie wiem czy uda Ci się znaleźć ich aż tyle, ale jedno jest pewne, nie ograniczaj się w poszukiwaniach.

Lemonaid Lip Treatment to genialny zastrzyk nawilżenia i odżywienia dla wysuszonych ust. Ma również działanie orzeźwiające i pachnie pyszną cytrynową lemoniadą. Jest bardzo gęsty i treściwy. Jeśli wystawisz go na działanie niskich temperatur, to mocno stwardnieje i będziesz musiała użyć dużo siły by wydobyć go z tubki. Jeśli będziesz nosić go w kieszeni, to się roztopi i będzie mięciutki. Niezależnie od tego gdzie go będziesz przechowywać i jaką formę będzie miał przed samą aplikacją na usta, wiedz że przyniesie im natychmiastową ulgę. Nawet tym suchym i spękanym. Fantastycznie je nawilży, zmiękczy i odżywi. Da uczucie lekkiego wypełnienia ust i bajecznie je wygładzi.

101 Ointment Multibalm to mała tubka pełna magii. Jej zawartość możesz stosować na każde wysuszone miejsce na ciele. Łokcie, pięty, kolana, skórki przy paznokciach, a nawet oparzenia słoneczne czy ugryzienia owadów. Możesz też dodać odrobinę do kremu albo potraktować jako baza pod pomadkę. Idealnie spisuje się również jako nocny balsam do ust. Jedyne co może Cię ograniczyć w znalezieniu mu zastosowania to wyobraźnia.

Balsam ma wielką moc, jest super intensywny, nawilżający i odżywczy. Wystarczy go odrobinka, dlatego nie zniechęcaj się pozornie małą tubką (15g). Podobnie jak cytrynowy Lemonaid Lip Treatment ma bardzo gęstą i treściwą formułę. Najlepiej wycisnąć nieco z tubki, rozgrzać między palcami i dopiero wtedy aplikować na skórę. Ratuje każde wysuszone miejsce w mgnieniu oka.

Używanie obu balsamów stało się moim małym uzależnieniem. Oba są genialnie i nie umiem wskazać swojego faworyta. Lemoniadkowy Lemonaid Lip Treatment stosuję na ogół tylko na usta, a wielofunkcyjny 101 Ointment Multibalm na skórki, dłonie i miejscowe przesuszenia na ciele. To prawdziwe zimowe SOS.

ESTEE LAUDER Pure Color Envy Lash Collection

$
0
0

Tusz do rzęs to absolutnie niezbędny element wyposażenia kosmetyczki każdej kobiety. Niezależnie od tego jak wygląda Twój codzienny makijaż, delikatne choćby podkreślenie rzęs to podstawa. Możesz nie mieć czasu ani ochoty na precyzyjne kreski czy blendowanie cieni, ale jestem pewna że po tusz sięgasz zawsze z wielką ochotą.

Na rynku dostępnych tuszy jest całe mnóstwo i na pewno masz w czym przebierać. Niemniej jednak do oferty ciągle dołączają kolejne. Innowacyjne formuły, nowe rodzaje szczoteczek, wszystko po to byś nie zaprzestała poszukiwań mascary idealnie skrojonej na Twoje rzęsy.

Z myślą o spersonalizowanej stylizacji rzęs powstała kolekcja Pure Color Envy Lash Collection marki Estee Lauder. Dwie nowości – Pure Color Envy Lash Multi Effects Mascara oraz wododporna Pure Color Envy Lash Waterproof Multi Effects Mascara, które dzięki formule pozwalającej na uzyskanie zróżnicowanego poziomu krycia oraz podwójnej, hybrydowej szczoteczce zapewniają rzęsom objętość, nieograniczoną długość, podkręcenie i rozdzielenie.

Swoistą innowacją w przypadku tuszy Pure Color Envy Lash jest podwójna hybrydowa szczoteczka. Oparta na różnych rodzajach włókien zapewnia rzęsom regulowaną gęstość i długość.

Z jednej strony tradycyjna, z drugiej ma krótkie silikonowe ząbki. Wykonuje pracę trzech różnych tuszy za jednym pociągnięciem ręki. Nylonowe włosie dodaje rzęsom objętości i podnosi je, a silikonowa końcówka zapewnia długość i skutecznie rozdziela poszczególne włoski. Obie strony szczoteczki tworzą świetny efekt, który przyczynia się do stworzenia spersonalizowanej stylizacji w dowolnym miejscu i czasie.

Kremowa, a zarazem lekka formuła tworzy trwały efekt intensywnie czarnych i gęstych rzęs. Już za jednym pociągnięciem szczoteczki rzęsy stają się miękkie i sprężyste oraz idealnie przygotowane na objętość i podkreślenie. Efekt gęstych, długich, podkręconych i rozdzielonych rzęs możesz stopniować.

Odporna na wilgoć, nierozmazująca się formuła, łatwo się zmywa nie tworząc grudek ani nie ścierając się. Do usunięcia tradycyjnej Pure Color Envy Lash Multi Effects Mascara wystarczy płyn micelarny, w przypadku wodoodpornej Pure Color Envy Lash Waterproof Multi Effects Mascara będziesz musiała sięgnąć po płyn dwufazowy.

Oba tusze wykazują również właściwości pielęgnacyjne. Łagodne połączenie olejku arganowego, z jojoby i kokosowego odżywia i pielęgnuje rzęsy. Koktajl włókien i pigmentów oferuje maksymalną gęstość, długość i bogaty odcień czerni. Dzięki zawartości jedwabiu w proszku rzęsy stają się miękkie w dotyku, a kremowa, lekka, a zarazem umożliwiająca zróżnicowany poziom krycia formuła tworzy idealnie czarne rzęsy.

Wśród nowości znajdziesz również kolorowe Pure Color Envy Lash Multi Effects Mascara w odcieniach fioletowym, niebieskim i zielonym, a także Crystal Lash Top Coat, który akcentuje i dodaje nowego wymiaru wszystkim odcieniom mascary i załamuje kolory światła rozświetlając okolicę oka.

DIOR Diorskin Forever Undercover

$
0
0

Pewność, że nieskazitelna cera którą wykreujesz rano przed lustrem, pozostanie idealna aż do samego wieczora to pewnie Twoje wielkie marzenie. Być może masz swoje sposoby, a może ciągle szukasz i to pragnienie pozostaje nadal w sferze niedoścignionych marzeń. Dobre krycie, naturalny efekt i wysoka trwałość nie zawsze idą w parze, a w erze selfie, Instagrama i Snapa wydaje się to być absolutną koniecznością.

Gama Diorskin Forever od lat dba o doskonałą cerę kobiet. W tym sezonie, laboratoria Dior wraz z ekspertami ds. makijażu, prezentują nowy podkład Diorskin Forever Undercover. Mocno kryjący podkład na bazie wody łączy w sobie trwałość do 24 godzin oraz naturalność i świeże wykończenie.

Formuła Diorskin Forever Undercover opiera się na innowacyjnym zestawieniu dwóch pudrów. Pierwszy maskuje niedoskonałości, drugi absorbuje nadmiar sebum i zabezpiecza długotrwały efekt krycia. Dodatkowo, pudry te są niezwykle jedwabiste, dzięki czemu wykończenie makijażu jest świeże, delikatne i wygląda niczym druga skóra.

Co najbardziej zwraca uwagę już na samym początku to rzadka i lejąca konsystencja, co nie jest taką oczywistością w przypadku podkładów o mocniejszym kryciu. Te zwykle są gęste, ciężkie i toporne. Diorskin Forever Undercover zaliczyłabym do grupy lekkich, łatwych i przyjemnych. Sekret zdumiewająco płynnej, aksamitnej i świeżej tekstury o wysokim stopniu krycia leży w formule opartej na wodzie i olejkach. Połączenie to tworzy wyjątkowo cienki, napigmentowany oraz lekki film, a dzięki wodzie podkład zapewnia niespotykanie świeży efekt krycia.

Płynna formuła ma w sobie wystarczająco wysoką koncentrację pigmentów by już po pierwszej aplikacji znacząco poprawić wygląd cery. Producent zapewnia, że Diorskin Forever Undercover zawiera najwyższy poziom pigmentów spośród wszystkich podkładów z gamy – prawie dwa razy więcej niż oryginalny płynny podkład.

Innowacja Dior polega na możliwości krycia bez efektu maski. Nie jest ono pełne i absolutne, nazwałabym je bardzo przyzwoitym, z możliwością stopniowania. Dobra wiadomość jest taka, że niezależnie od tego ile warstw nałożysz podkład jest niewidoczny i niewyczuwalny na skórze. Wygląda bardzo świeżo i naturalnie. Starannie dobrane pigmenty mineralne, posiadają specyficzną powłokę na bazie roślin, która doskonale łączy się ze skórą, zapewniając subtelne wykończenie.

Pomimo lekkości, efekt jest bardzo trwały, dzięki połączeniu dwóch polimerów nowej generacji. Pierwszy z nich zapewnia odporność na wodę oraz sebum, drugi wspomaga kontrolę przed jego wydzielaniem. Jeśli masz normalną cerę w kierunku suchej możesz nawet nie potrzebować na wierzch pudru. Ja jako mieszaniec zawsze delikatnie omiatam skórę, niezależnie od podkładu. Tutaj wystarczy coś naprawdę delikatnego, bo podkład sam z siebie świetnie matuje i trzyma się skóry.

Diorskin Forever Undercover pięknie koryguje i ujednolica cerę. Jest idealny do każdego makijażu i nie musisz trzymać go tylko na wyjątkowe okazje. Jest lekki i delikatny, nie obciąża skóry i jest dla niej bardzo komfortowy. Aplikacja trwa dosłownie kilkanaście sekund, a jej metoda zależy wyłącznie od Ciebie. Możesz podkład nakładać opuszkami palców, gąbką typu beauty blender czy pędzlem.

od dołu : 020, 010

Aby zapewnić maksymalne krycie oraz idealną, świeżą i jednolitą cerę musisz pamiętać o tym by perfekcyjnie dopasować podkład do odcienia skóry. Zaawansowane ekspertyzy kolorystyczne Dior pozwoliły zaprojektować aż 15 odcieni, od najjaśniejszego do najciemniejszego. Nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem tego, który idealnie skomponuje się z kolorem Twojej skóry. Na mojej twarzy możesz podejrzeć odcień 020.

 

Viewing all 149 articles
Browse latest View live




Latest Images

Pangarap Quotes

Pangarap Quotes

Vimeo 10.7.0 by Vimeo.com, Inc.

Vimeo 10.7.0 by Vimeo.com, Inc.

HANGAD

HANGAD

MAKAKAALAM

MAKAKAALAM

Doodle Jump 3.11.30 by Lima Sky LLC

Doodle Jump 3.11.30 by Lima Sky LLC